Niedawno byłam na działce mojej mamy. Są to zwykłe ogródki działkowe dla pasjonatów :-). Pamiętam, że wolne chwile moi rodzice cały czas tam spędzali. Dla kilkuletniego dziecka to nie była żadna atrakcja. Jednym słowem ....nuda.
Mama do mnie zadzwoniła ze musi wyrzucić stare leżaki bo nie ma miejsca na nowe meble ogrodowe, żebym przyjechała i oceniła czy to spalić czy wyrzucić na śmietnik.
Pojechałam i jak zobaczyłam mebel z mojego dzieciństwa, hm przypomniało mi się kilka chwil z tamtego okresu. Postanowiłam leżak odrestaurować i dać mu szanse na dalsze życie. Najważniejsze jest, ze drewno jest zdrowiuteńkie, jest stabilny, nigdzie nie puścił klej-jednym słowem stan prawie idealny. Tkanina troche nadgryziona zębem czasu.

Pomalowałam go biała lakierobejcą .

Zakupiłam tkaninę leżakową w biało niebieskie pasy. Uszycie tego było nie lada sztuką. Maszyna do szycia wylądowała w ogrodzie a ja przy pomocy męża starałam się zrobić to jak najlepiej potrafię.

Jest jeszcze jeden egzemplarz do wzięcia -myślę ze skoro mi to tak dobrze idzie to uratuje przed puszczeniem z dymem kawałka historii.