Witajcie dziewczyny :-)
Dzisiaj troszke nietypowy koci post :-)
Od kilku miesięcy mój młodszy syn drepcze za mna i marudzi, ze chce miec kota.
Ze zdjęć wynika, ze wiele z blogerek ma kociaka w domu.
Pomóżcie nam w podjęciu decyzji
Problem w tym ze nigdy w domu nie mieliśmy żadnego zwierzaka i nie mamy pojęcia o jego pielęgnacji.
Nie wiemy nawet czy to ma byc rasowiec czy zwykły dachowiec. Jak rasowy to jaka rasa i dlaczego?
Co zrobic zeby w domu nie niszczył, tylko był spokojny? Czy to predyspozycje rasowe czy osobnicze? Czy jak go będziemy brać to ma być całkiem malutki, czy juz troszkę odchowany?
Wszelkie wskazówki sa mile widziane :-)
Mnie sie marzy taka kocina jak na powyższym zdjęciu-jednym słowem śpioch i pieszczoch -
tylko nie wiem czy takie wersje istnieją :-)
Piszcie jak u Was przebiegalo oswajanie sie sie ze zwierzakiem i odwrotnie , na co zwrocic uwage przy wyborze?
Pewnie sie Wam wydaja te pytania banalne, ale ja na prawdę nigdy nie miałam żadnego żyjątka w domu-stąd moje obawy czy dobrze robię ze tak łatwo się godzę.
Piszcie, piszcie -wszystko będziemy czytać i analizować :-))
Lucy
Niestety nie pomogę ;) Za kotami nie przepadam, a jedyne co w nich lubię to to jak wychodzą na zdjęciach ;))
OdpowiedzUsuńNo to tylko ci wspolczuc.
UsuńO jejku, jejku... Strasznie trudne pytanie. Z moich doświadczeń wynika, że warto wziąć kotka ok. dwumiesięcznego. Chowałam kiedyś kociaki od porodu i wiem, że ich charakterek, gdy były małe pokrył się z tym, jakie były później. A więc kociaki żywe, wiecznie latające itd. są psotnikami później. Mój Filonek był myślicielem za młodu i tak mu zostało. Czasem nazywaliśmy go filozofem, bo lubił po prostu siedzieć i myśleć. A za psotami nie przepadał. Może więc taką taktykę warto obrać..? Iść do kogoś, komu urodziły się kotki, posiedzieć ze dwie godzinki i poobserwować. Rasę trudno wybrać, warto zrobić szerokie rozeznanie. Ja miałam głównie dachowce i raz persa, to z sierścią był dramat. no i pers wymagał poważnej pielęgnacji. Jeśli chodzi o kociaki ze schroniska, wiele osób ma cudowne doświadczenia. Ja niestety znam kilka przypadków, kiedy kociaczki nie przeżyły tygodnia w domu mimo, że były zaszczepione, odrobaczone itd. Oj, mogłabym tak pisać i pisać. Bardzo polecam Ci książki wszelakie i portale dot. kotów/zwierzaków. Tam znajdziesz większość odpowiedzi na swoje pytania. Życzę powodzenia, bo szczęście z kotkiem gwarantowane!! Zazdroszczę, bo ze względu na alergię synka teraz kotka mieć nie mogę...
OdpowiedzUsuńPolecam kontakt z http://efkaikoty.blogspot.com/ na pewno świetnie doradzi bo koty kocha i sporo o nich wie.
OdpowiedzUsuńMogę Ci jedynie powiedzieć jak koleżanka wyżej, że to bardzo trudna sprawa, takie proste doradzanie. Zwierzę to przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Najlepiej zrób sobie listę TAK czy NIE.
OdpowiedzUsuńKoty oprócz tego, że to cudownie zwierzęta, mają swoje wady, koty drapią, niszczą tapicerkę, kocury zostawiają nieprzyjemny zapach(kastracja dodatkowe koszty), mogą być alergenne, trzeba często odrobaczać. I obawiam się, że trudno Ci będzie zaleźć spokojnego kota nigdy nie wiadomo jaki będzie. W moim dzieciństwie koty, psy były od zawsze. Jedynie co Ci mogę poradzić to chyba persy są spokojniejsze. Ale też muszą się wyszumieć, biegać nawet dla takiej prozaicznej sprawy jaką jest praca jelit:-) Zanim podejmiesz decyzję to jednak musisz ją rozważyć z pełni świadomie. Kiedy wyjedziesz czy kot będzie miał opiekę. Moi rodzice byli bardzo uwiązani bo zawsze był kot albo pies. Trudno im było wyjechać na dłużej.
nie miałam kota - mam alergię ale powodzenia życzę :-)
OdpowiedzUsuńJa mam kotkę syjamską :-) Do domu wzięłam ją gdy miała 4 miesiące, znajda, taka z ulicy, ktoś wyrzucił - też tak bywa. Jest to rasa kotków bardzo zabawnych i żywych, ale do oswojenia i ułożenia :-) Nauczyłam ją, co może w domu zrobić, a czego jej nie wolno i się słucha, mimo opinii, że kota się nie nauczy. Moja nawet się nauczyła, że po meblach nie może chodzić :-) Ale uczyłam ją od maleńkiego :-) Tak jak wypowiedziała się moja poprzedniczka, zwierzę w domu, to odpowiedzialność, zapewnienie zwierzakowi opieki i zabawy. Jest to pełnoprawny "obywatel" naszego domu :-) Ja też nigdy nie miałam zwierzaka w domu, ale odkąd mamy naszą kocinkę, to nie wyobrażam sobie domu bez niej :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzez 18 lat miałam kotkę- spokojną, kochaną, dachowca. Przebywała z nami w domu, ale za dziećmi nie przepadała. Teraz mamy kota jest już z nami 2,5 roku, od maleńkości, niestety to pół Norweg, jest bardzo żywotny, skacze po framugach, uwielbia wodę, wskakuje pod prysznic, siedzi na balkonie w śniegu. Ale uwielbia dzieci, można stanąć mu na ogon, a on nic, od miesiąca jest z nami nasza córeczka, baliśmy się jego reakcji, ale jest delikatny,podchodzi, próbuje ją dotknąć łapką jak płacze. Nie niszczy mebli bo od samego początku ma drapak, nie znaczy terenu bo jest wykastrowany. Kot to dobry wybór, tylko to straszne indywidualności;)
OdpowiedzUsuńJa mogę tylko powiedzieć,że jeszcze 10 lat temu nie cierpiałam kotów,a o tym żeby mieszkał w domu było dla mnie nie do przyjęcia. Mieszkam na wsi i dla mnie było normalne,że kot to tylko na podwórku do domu wstęp wzbroniony.Zmieniło się to jak najmłodsza córa przyniosła małą puchatą kuleczkę w której cała rodzina zakochała się od pierwszego spojrzenia..........od tamtej pory nie wyobrażam sobie domu bez kota:) Półtora roku temu odszedł mój ulubieniec Laluś i wtedy powiedziałam sobie ,że to ostatni jaki był z nami ........bardzo przeżyłam jego odejście...........wytrzymałam tylko trzy tygodnie :) teraz mam Franka:) i przyznaję się bez bicia mam kota na punkcie mojego kota:)
OdpowiedzUsuńJednak jak każda żywa istota wymaga opieki ,więc trzeba dobrze przemyśleć taką decyzję.
pozdrawiam
Jak moglas ich nie cierpiec, skoro nigdy zadnego nie mialas?
UsuńA i jeszcze kiedy wybieraliśmy Czarka, był on najspokojniejszym i najbardziej przytulającym się kotem z całego miotu. Dzisiaj zgodzę się przytulanka to może to jest, ale do spokojności mu daleko:)
OdpowiedzUsuńNajpierw należy zorientować się, czy nikt z domowników nie ma alergii na kocią sierść. Jeśli nie - to trzeba sobie zakodować, że bierzesz do domu następnego członka rodziny "który chodzi swoimi ścieżkami" - na dobre i złe (na wiele lat, na dni dobre, zabawy, radości, ale i na choroby i smutki, na psoty, na dodatkowe wydatki). Musisz też zastanowić się, co zrobisz z kotem, gdy wyjedziecie na krócej czy dłużej. Jeśli to wszystko wiesz i nie ma przeciwwskazań - to ..... musisz sama zdecydować. Życzę dobrych wyborów. Jak dzieci były w domu, to miałam i kota i psa. Dzieci zabrały zwierzęta ze sobą i teraz przywożą mi zwierzaki sporadycznie, gdy zdarzy się im jakiś wyjazd, dokąd nie mogą zabrać zwierzaka ze sobą. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńJa kota również nigdy nie posiadałam, więc zbytnio nie pomogę. Ale napiszę, że z kotem to pewnie tak jak z psem- przyjemny obowiązek, może ciut mniejszy niż z psem. no i tak jak dziewczyny piszą- będzie to nowy członek rodziny, a nie 'tylko zwierzak'. Na pewno będzie fajnie :)
OdpowiedzUsuńJa miałam w swoim życiu mnóstwo dachowców. Niestety, koty te bardzo ciągnęło do samotnych wędrówek, niektóre ginęły pod kołami samochodów tak jak moja ostania kicia. Po tym jak ją straciłam stwierdziłam, że mój następny kot musi posiadać cechy kota mało aktywnego, skupionego na przebywaniu z człowiekiem. Przeanalizowałam więc opisy wszystkich ras i mimo, że z wyglądu najbardziej urzekły mnie Neva Masquerade, to jednak zdecydowałam się na zakup ragdolla. Podczas rozmów z hodowcami upewniłam się, że charakter tych kociaków jest właśnie tym, czego oczekuję od kota. Małe kociaki są aktywne i bardzo lubią się bawić, natomiast jak osiągną wiek jednego roku, stają się mało aktywne. Dodatkowo są bardzo towarzyskie i miziaste. Mój mały ragdollek już na mnie czeka u hodowcy, za niecałe dwa miesiące będzie już u mnie. Może to choć trochę pomoże Ci w podjęciu decyzji. A z osobistych doświadczeń wiem, że życie z kociakiem jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńJa jestem kociarą, ale taką od "nierasowych". Dużo mogłabym pisać, ale tak w skrócie to - pomijając ewidentną alergię (wówczas ponoć tylko syberyjski...) - trudno polecić konkretną rasę. Kotki niezależnie od rasy mają po prostu różne charakterki, które nawet czasem ewoluują. Ja mam "szczęście" do spolegliwych (ale nie "zamulonych") osobników, ale we wszystkich 3 przypadkach myślę, że miał na to wpływ także czynnik ludzki. Kotki od zabrania do domu ( to było, gdy miały 7, 3 miesiące i 1 rok), były kochane, tulone, ale też dyscyplinowane. Tulone czasem nawet nieco "na siłę", w związku z czym moja kotka po przejściach, łagodna ale aspołeczna, z czasem stała się "przytulaskiem", jakich mało. Wszystkie moje koty były absolutnie łagodne w stosunku do ludzi (pomijając złość i ucieczkę po 10minutowym miętoleniu przez dzieci), ale też całkiem ułożone (karcone od razu za drapanie niewyznaczonych miejsc itd.). Trzeba być jednak realistą i spodziewać się manifestacji kociej indywidualności i pomysłowości (moje lubią otwierać lodówkę i nie oduczysz! Trzeba zakleić lodówkę taśmą...). Koniec końców, miłość i prokocie nastawienie procentuje (naprawdę trzeba te zwierzęta lubić!), ale nikt nigdy nie da gwarancji, że wzięty kociak, nie okaże się wariatem lub samotnikiem, który będzie żył nieco "obok". :)
OdpowiedzUsuńZe zwierzętami w domu jest jak z dziećmi - zawsze jakieś straty, czasem niemałe......ale ile radości. Co do opieki nad kotami to najlepiej kupić jakąś książkę, można też czytać stony internetowe...i jak już się trochę dowiesz to dopiero przemyśleć decyzję...najlepiej trochę odczekać, bo czasem dzieciom czegoś się bardzo chce...a później im mija....a to nie jest decyzja o chomiku, który żyje 2-3 lata, kot może żyć 20 lat.
OdpowiedzUsuńJeżeli zdecydujecie się jednak - to w pierwszej kolejności odradzam kupno kotów z pseudochodowli - często kończy się to wieloma wizytami u weterynarzy. Koty z rodowodowych hodowli są drogie...ale coś za coś - właściciele mają mnóstwo obowiązków a koty są odpowiednio kojażone i raczej dba się o ich zdrowie, mają też już pierwsze szczepienia.
Ja uważam jednak że najlepiej wziąć kota z tzw "domów tymczasowych". osoby, które prowadzą taki dom mają pojęcie o charakterze kota (chociaż w innych warunkach czasem wychodzi, że kotek wcale nie jest taki spokojny jak się wydawało), mogą doradzić, a w razie porażki mamy go gdzie oddać(chociaż to ostateczność). Najlepiej skontaktować się z organizacjami opiekującymi się zwierzętami na danym terenie (internet, telefon). Można też umówić się na wizytę.
Można też wziąć kota ze schroniska...ale taką opcję polecam osobom z doświadczeniem.
Koty z domów tymczasowych i ze schroniska są przeważnie wysterylizowane, (chyba że są za młode na taki zabieg), więc odpada koszt takiego zabiegu (niemały). Sterylizacja i kastracja to norma i na prawdę bardzo ułatwia życie z kotem(dotyczy też samicy).
Najważniejsze to zdać sobie sprawę że to niemały obowiązek...koty to specyficzne zwierzaki, a na ich zaufanie i miłość trzeba zasłużyć.
Ale jak już się zakochacie to bedzie to miłość do końca życia.
Ja kocham wszystkie zwierzaki, ale nie wszystkie można mieć w domu:) Parę lat temu, tak jak u Ciebie, dzieciaki męczyły mnie o jakiegoś zwierza!! Syn jest alergikiem, więc przy takiej decyzji lekarz miał dużo do powiedzenia. Wygrał pies!!! I to nie rasowy, tylko zwykły kundel ze schroniska:) Pojechała z dziećmi by zorientować się jaki ewentualnie mógłby u nas zamieszkać. I co? I wróciliśmy z piękną sunią, która była tylko trzy dni w schronisku, więc była z robalami, wychudzona i przestraszona. Ale jak na ironię w schronisku nazwali ją MONA i tak zostało. Jest u nas 9 lat i nie oddalibyśmy jej za Chiny!!!! Jeśli masz ochotę zobaczyć naszego członka rodziny to jej zdjęcia są u mnie na blogu. Jest to duży obowiązek, ważne jest by zwierzak nie był sam w domu. Pomyśl, czy masz z kim zostawić kiedy jedziecie na urlop!!! Mimo wszystko życzę powodzenia!!
OdpowiedzUsuńWitaj, potwierdzam, że trudno coś doradzić bo kosy sa dość specyficzne. Pies bezgranicznie jest zakochany we właścicielu, kot raczej kocha najpierw siebie:) Decyzja o zaopiekowaniu sie zwierzęciem to wielka odpowiedzialność, bo to nie jest rzecz tylko żywe stworzenie wiec to decyzja na całe życie takiego kotka. Moje kotki są przygarnięte. Jedna znaleziona w rowie przy torach druga z niechcianego miotu, od sąsiadów. Każda ma inny charakter, wybrała innego ulubionego pana. Ja jestem za przygarnianiem niechcianych zwierzaków, np ze schroniska. Raczej sugeruje wzięcie młodego kota, łatwiej się zaaklimatyzuje. Generalnie nie wszystkie koty niszczą rzeczy w domu, choć moje niestety pomimo posiadania drapaka, pozaciągały tapicerkę na fotelach. Niestety nigdy tego nie przewidzimy ale można zadbać aby kot sie nie nudził. Podaję bloga wspaniałej osoby, która przygarnia bezdomne koty, leczy je i oddaje do adopcji.Zawsze ma jakieś młode koty do oddania. Takie przygarnięte odwdzięczają się przywiązaniem.
OdpowiedzUsuńhttp://kwiaciarenka-lawenda.blogspot.com/
Nasz kot przybył do nas już jako dorosłe zwierze,więc już nauczony pewnych zachowań.Umiał korzystac z kuwety,ale ta czynnośc nie jest wrodzona,tego kota trzeba nauczyc.Dostałam dobry egzemplarz,taki który nauczył się z nami mieszkac,ale i tak drapie miękkie meble,nawet nie pomogły spraye przeciw kotom,poza tym jak nauczył go mąż jedzenia o 5 rano to teraz nie ma zlituj-5 i kot wychodzi z łazienki i miałczy pod sypialnią,aż ktoś wstanie i da mu jeśc.Jak chce się załatwic to musi pobiegac i są to sprinty po chałupie aż zakrętu nie wyrabia.Ale to wszystko można znieśc bo -czeka na mnie jak wracam z pracy na krzesełku w przedpokoju,cudownie mruczy ,łasi się do rąk ,"rozmawia"ze mną,jak do niego coś mówię to odpowiada,a poza tym jest ciepłą ,żywą przytulanką i ma tą jedną zaletę jeszcze ,że nie trzeba go wyprowadzac w deszczu na spacer:))))a jeszcze ważne-dachowce nie chorują tak często jak rasowe koty,są odporniejsze,co też jest ważne przy dzisiejszych cenach karmy,żwirku i weterynarza:)
OdpowiedzUsuńJa wiele kotów odchowałam już - wszsyskie znajdy. Nie ma reguły czy mały czy duży jednen z moich Burków może jest już bardzo stary prawie dwa lata przychodził tylko na dokarmianie, z daleka nie dał się dotknąć. Jedną zimę spędził u mnie na parapecie w Budce ocieplonej. Dostawał termoforki, ciepłe posiłki aż wreszcie dał się udomowic i jest piecuchem u mojej Teściówki w domku z kominkiem. Jest jednym z kilku kotów. Najbardziej wierny, nie chce łazić po dworze - szczególnie zimą.
OdpowiedzUsuńWiele kotów uratowaliśmy z mężem i Teściową właśnie ale wiel straciło zycie pod samochodami. Mój Czesiu znaleziony w lesie był z nami 10 lat (potem zaachorował na nerki :(). TeraZ MAMY MELĘ WCIELENIE cZEŚKA WZIĘTA Z BETONOWYCH SCHODÓW OD GOSPODARZA ZE WSI. mIAŁ 5 KOTÓW NA PODWÓRZU, PRZY ULICY. MIESIĄC BYLIŚMY BEZ KOTA BO NASZ WCZEŚNIEJSZY ŁATKA TEŻ ZOSTAŁ POTRĄCONY PRZEZ SAMOCHÓD...
Teraz nasza Mela nie wychodzi na dwór... jest słodka lubi się przytulać. Czasem chce brykać i wtedy trzeba się z nią bawić, ganiać, rzucać drewniane kule (robią dużo hałasu) albo skacze do zabawki na kiju.
Nie drapie w meble - ma brzozowy pieniek z lasu. Jak próbowała wchodzić na stół to słyszała głośne NIE!!! i nie wchodzi. Nie lubi jak grozimy jej palecm ;) no jest nauczona, że ten paluch i NIE oznacza, że nie można czegoś. Koty nie śmierdzą wbrew powszechnej opinii. Brzydkie zapachy mogą byc jedynie u ludzi, którzy nie dbają o czystość piasku dla kota!!! Ja zmieniam często, każda kupka ląduje zaraz w kibelku. Kupuję dość drogi pisaekm lawendowy. Koty są czyste i lubią czyste i wyprane rzeczy - wtedy śpią na legowisku własnym. Polecam koty. Dużo kotów są wdzięczne i nie wymagają tyle opieki ile pies. Doradzam bezdomnego kotka. Łatwo go odpchlisz, odrobaczysz u weterynarza a on będzie namilszym przyjacielem. :D
Ten u góry na filmiku jest słodki bardzo :)))))). Pozdro.
aha koty należy wykastrować albo wysterylizować jeśli wychodzą na dwór, moja nie wychodzi ale nie mamy problemu z rują u kotek już półrocznych może być pierwsza ruja. Sterylizacja jest też od kastracji droższa i jest bardziej poważnym zabiegiem ok. 10 dni kicia dochodzi do siebie i trzeba dbać o to aby nie lizała razy - czyli kołnierz.
UsuńNasz łata parę godzin po zabiegu uciekł na dwór a my prznieśliśmy się z mężem do dużego pokoju aby w nocy mu towarzyszyć ;-).
Dziewczyny wszystko skrzętnie czytam i notuje. Jesteście kopalnia wiedzy. Bardzo cenie Wasza wiedze i doświadczenie. Niektóre Wasze historie sa niesamowite :-).Bardzo sie ciesze ze chcecie sie nimi ze mną dzielić.
Usuńdziękuję, dziękuję
lucy
Mela jest pierwszą kicią, która chodzi do wetka na obcinenie pazurków raz na miesiąc, bo nie wychodzi na dwór (inne kotki wychodzące samoistnie traciły pazurki, łamały np. wchodząc po drabince).
Usuń:D
A ja trochę inaczej, pewnie posypie się lawina krytyki, ale dla mnie dom to miejsce dla ludzi nie zwierząt. I uważam tak choć przez 10 lat miałam kochanego psa w domu, Ostatnie lata był po prostu psem starym i najnormalniej w świecie śmierdział. Domownicy oczywiście do zapachu się przyzwyczajają, ale problem zaczyna się kiedy przychodzą goście.
OdpowiedzUsuńA jestem osobą która uwielbia spotkania rodzinne i z przyjaciółmi. Należy brać pod uwagę, że nie każdy lubi jak obce psy czy koty w trakcie picia kawy czy herbaty skaczą po nim, czy inne figle wyprawiają. Może moje zdanie wynika tez z tego, że z racji wykonywanego zawodu chodzę do "najróżniejszych" domów, często jestem świadkiem jak koty chodzą po stołach,śpią w łóżkach z domownikami, a to wszystko towarzystwie zapachów...... na myśl o wypiciu herbaty w takim domu robi się...........
... żaden z moich nie chodził po stołach sama tego nie lubię, nie śpi z nami, bo mąż ma alergię na roztocza, chusteczki odkażające mam zawsze pod ręką, myję ręce za każdym raem jak kicię pogłaskam, a super rolki do ubrań i mebli pozwalają utrzymać czystość bez kłaczków - aha mam białą kanapę i fotel, pokrowce piorę raz w miesiącu... nie wiem czy ktoś kto ma brązową kanapę odkurza ją chociaż...
UsuńKoty nie rzucają się na ludzi, nie liżą jak psy, dla gości są nieuciążliwe. Wszyskie zwierzątka trzeba nauczyć pewnych dobrych zachowań. Nie wyobrażam sobie domu bez zwierzaka ale rozumiem, że nie chcesz i może dobrze...
Musisz byc bardzo nieszczesliwym czlowiekiem. I raczej herbaty w moim domu bys nie wypil (a), bo nie mialabys do niego wstepu.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmiałam dwukrotnie kotki. Pierwsza, sama do nas przyszła, kiedy wprowadziliśmy się do nowego domu i została-Kicia, była bardzo agodna, kochana, nic nie niszczyła, nie lubiła kuwety , więc wszystko robiła na polu. Niestety zginęła pod kołami samochodu. Druga- Mafinka, zaadaptowana w wieku 6 miesięcy. Bardzo szybko przyzwyczaiła się do kuwety. Ale była bardzo ruchliwa- skakała po kredensach, dużo szkła mi potłukła, zrzucała kwiatki, jedzenie nie mogło zostać na wierzchu, bo zjadała- dobierała się nawet do gotującego rosołu. Darła firanki itd. Niestety także zginęła- nie wiemy co się stało, była chora, kot kiedy choruje i czuje śmierć podobno odchodzi i tak chyba z nią było. Teraz bardzo chciałabym mieć kota, ale tylko angielskiego- są spokojne, miłe, prawdziwi domownicy, nie wychodzą na pole, nie można im także zmieniać domu, bo mogą oszaleć. Pozdrawiam
Tak -czytałam o nim -jest śliczny i bardzo łagodny :-)
UsuńPolecam kota! Zawsze o nim marzyłam, ale mieszkając z rodzicami mieliśmy psa. Gdy wyszłam za mąż w sierpniu i przeprowadziłam się do nowego mieszkania myśl o kocie nie dawała za wygraną. Bałam się jak cholera. Nic o kotach nie wiedziałam, mieszkanko nowe, wszystko dopieszczone a tu kot? Męża jakos przekonałam (prawie użyłam siły:D). kotek jest z nami od konca września. Nic nie poniszczył. Bałam się o skórzane kanapy, ale w ogóle go nie obchodzą. Niczego nie drapie. Kupiłam mu zwykły drapak i na początku zachęcałam go to używania. Szybko się nauczył:) Jedynie stłukł jeden talerzyk i bibelot. Nie wisi na firanach, nie drapie mebli. To zwykły dachowiec:) Posiadanie kota to bardzo wygodna sprawa. Można go zostawiać bez problemu w domu. Wystarczy mu miska i kuweta:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marcelina
To wlasnie dla mnie ideał :-)
UsuńJa mam 3 koty i każdy jest ze mną od małego, każdy znajda lub z "allegro- typu oddam w dobre ręce" Muszę powiedzieć, że każdy to swego rodzaju osobowość. Różne upodobania, charaktery, potrzeby i przyzwyczajenia. Jednego dokarmiałam w nocy bo był strasznie mały jak do nas przybył, cztery złapane na podwórku oswoiłam od kompletnych dzikusów i z tej czwórki jeden jest już u mnie ForEver :o), a kolejny wlazł do samochodu w Krakowie i przyjechał do Warszawy- zapchlony, zarobaczony, brudny- a teraz największa rozbójniczka + te które poszły do znajomych.
OdpowiedzUsuńBiorąc małego kota trzeba wziąć pod uwagę, że będzie wymagał naszego czasu i uwagi, aby nauczyć się wszystkiego, będzie trzeba przejść z nim przez sterylizację i czasami nieprzespane noce, bo to mały kociak jest, który został zabrany od mamki ( jak z dzieckiem ). Ważne jest też aby od małego miał zabawki, które zajmą go zamiast drapania mebli ( i do tego go przyzwyczajać), swoje posłanie, jeśli nie chcemy aby spał w łóżku ( no mi się nie udało ;o). Mojej kocicy Fionie został np. „ syndrom sierocy” jak to się śmiał lekarz i do tej pory „ciumka” rękę lub ucho, ugniata ciasteczka na głowie i nosi w zębach pluszowego kociaka do kuwety, do miski z wodą czy pod drzwi, aby czekał jak wrócimy do domu ,razem z nią. Ale oczywiście małe kotki są słodkie i urocze i dają wiele radości.
Jeśli nie mieliście wcześniej kota, ja proponuję opcję wzięcia trochę starszego miziaka, który wszystkiego się już nauczył i będzie prawdziwym towarzyszem zabaw, bez obawy, że dziecko zrobi mu krzywdę lub za mocno przytrzyma. W brew pozorom, jak patrzę na moje koty, to 3-4 kocica wcale nie straciła zapału do zabawy i jak zobaczy myszkę na sznurku to godzina mija na brykaniu. Starsze koty maja wiele zalet poza tym że są odchowane i przyuczone. Szybko zorientuje się gdzie jest kuweta i miski :o) i potrafią być urocze :o) choć jak wiadomo, koty to niezależne istoty.
Ogólnie to najbardziej wdzięczne są te, którym daje się drugą szanse. U was sytuacja jest super, bo nie macie innego kota, z którym początkowo mogłyby być niesnaski, będzie królem świata :o) W tym przypadku warto porozmawiać lub popisać z kimś kto kotom pomaga, ma do oddania i doradzi w trudnej sytuacji i podpowie który zwierzak lepiej się zaaklimatyzuje i zżyje z rodziną.
Jeśli chodzi o higienę, to kocie żwirki są teraz tak dobre, że jeśli dba się o kuwetę i codziennie usuwa kupki, to wcale nie czuć że kot jest w domu. Na początku dobrze przetestować co pasuje kotu ( moje nie lubią żwirków silikonowych i drewnianych ), to samo z karmą. Lepiej na początek kupić różne małe opakowania i patrzeć co kot je, ale ważne aby karmy mieszać, zamieniać, urozmaicać. Koty które oswajałam nie bardzo chciały na początku jeść suchej karmy, ale mieszałam im z mokra puszką . Teraz nie ma z tym problemu, w oddzielnej jest suche ( u mnie miski pełne non stop, bo zwierzaki się nie przejadają ) + mokre rano.
Dla mnie podstawowa rzecz jaka jest na pierwszym miejscu to sterylizacja ( kocurki znoszą ją trochę ciężej ale ogólnie to nic strasznego). Każde zwierzę, które mam lub które poszło do znajomych koniecznie było lub zaraz po oddaniu ,gdy osiągnęło wiek zostało wysterylizowane. Dla spokoju fizycznego i psychicznego mojego i jego i nowych właścicieli i oczywiście ze względów etycznych. Uważam, że błędem jest teoria, że kotka powinna urodzić jeden miot a dopiero potem powinno się ją wysterylizować, bo po co ten stres.
P.S. Jest taka zasada, że za jednym kotem idzie drugi, więc może od razu dwa?
Mam nadzieję, że Cię nie zamęczyłam.
Pozdrawiam
Ania
P.S. Warto też odwiedzić jakieś kocie forum, poczytać.... ale nie bierz dosłownie wymagań niektórych kocich mam ( gotowane mięsko z piersi kurczaka codziennie, polędwiczki, karma tylko high jakości z najwyższej półki,bo kotek biedny i czasami jakieś inne wymyślone rzeczy ), bo czasami to przerost formy i ich wizja domu i "dobrych " warunków dla kota :o) . Tu trzeba z dystansem podchodzić do komentarzy, bo można się przerazić wymaganiami :o), a w rzeczywistości zwierzaki takich mega wymagań nie mają :o)
UsuńA tak wogóle to koty są fantastyczne
Ojoj ile tu już kocich wykładów, nie wiem czy coś jeszcze pomogę... ALE spróbuję:) Zdecydowanie polecam koty. Sama miałam ich od dziecka mnóstwo i były to dachowce. Na rasach kotów się nie znam, nie wiem czy można tak dobrać rasę pod względem poszukiwanych przez Ciebie cech. Moje koty miały różne charaktery. Niektóre do rany przyłóż, ciągle się chciały przytulać, niektóre np. ostentacyjnie odchodziły, kiedy już miały dość pieszczot. Teraz jestem posiadaczką kotki o naturze arystokratki, lubi się tulić, ale tylko na jej warunkach;) Kotkę zabraliśmy do siebie kiedy miała około 1,5 miesiąca. I jest to dobry moment żeby rozdzielić takiego maluszka od matki. Ciężko stwierdzić u takiego malucha jaki będzie w przyszłości jako dorosły osobnik. Ale myślę, że te kotki z łagodniejsza naturą, które cicho siedzą na rękach, poddając się pieszczotom, można uznać za te łatwiejsze w późniejszym wychowaniu. Po okresie młodzieńczym kota, kiedy szleje i rozrabia, jak każdy mały kociak (więc nie należy się tego obawiać) następuje kocia dorosłość i można mówić o ukształtowanym charakterze. Ale nie brałabym takiego dorosłego już kota do domu. Kot się przyzwyczaja do właściciela, do domu, zapachów, do wszystkiego. Taki dorosły już kot może ciężko znieść rozstanie i być nieufny w stosunku do nowego właściciela. Małe kotki choć psocą, wyrastają z tego. Są bardzo zżyte ze swoją rodziną, łatwo je przystosować do kuwety i uczyć dyscypliny. Moja kotka, choć teraz mam mało dla niej czasu, uważa mnie za "swoją kocią mamę" jest niezwykle oddana, przychodzi, tuli się, jest cudowna, śpi z nami w nogach łóżka:). Nie ważne jakiego kota wybierzecie, zawsze będzie to dla Was cudowna przygoda i nie uwierzycie, że kiedyś go z Wami nie było;)
OdpowiedzUsuńAcha i wg mnie kotki są zdecydowanie milsze niż kocurki. Odchowałam łącznie 18 kotów, z czego na stałe jako dziecko miałam 4, wiec jakieś tam doświadczenie mam;) Nie zgadzam się z poprzedniczką, że koty po przejściach, którym daje się drugą szansę są bardziej wdzięczne. Być może są i takie, ale jeśli akurat trafi się kot, który ma jakiś uraz i boi się konkretnych rzeczy/sytuacji które źle wspomina? Dla Was, nie mających o kotach pojęcia polecam wybrać młodego kilkumiesięcznego kotka, już przyzwyczajonego do kuwety itd, o którym już na tym wczesnym etapie będzie można powiedzieć na jakiego wyrośnie:)
UsuńWspaniałe słowa :-))
UsuńWitaj, a skąd Ty jesteś? AniaMaKota mnie tu zawołała. :) Może podoba ci się piękny, zjawiskowy i spokojny kocurek biało-rudy Romeo. Jest tutaj> wraz ze swym bratem Julkiem. Drugi kotek "Młody", którego mam u siebie w DT, a o którym myślała AniaMaKota nie nadaje się dla Ciebie, bo to bardzo wesoły i ruchliwy zwierzak.
OdpowiedzUsuńKoty to czyste, subtelne i bardzo oddane (wbrew obiegowym poglądom) zwierzęta. Do kochania, do służenia im, bo na to zasługują. Życie z przyjaźnią takiego mruczącego futrzaka jest o wiele pełniejsze. Trzeba jednak mieć na kota warunki, zobacz ile tych zwierząt zginęło pod kołami samochodów (z tego co piszą Twoje czytelniczki). Kot nie może być wypuszczany, jeśli mieszkasz przy ruchliwej ulicy. Powinnaś mieć zabezpieczony, balkon, niektóre okna, jeśli mieszkasz w bloku.
Poczytaj, pomyśl, służę pomocą. Wiesz gdzie mnie znaleźć. Pozdrawiam serdeczne.
Przyłączę się do Anki, u niej z pewnością znajdziesz kociego przyjaciela. Po co kupować rasowca, jak jest tyle pięknych kotów, które potrzebują domu. Nie wyobrażaj sobie jakiegoś ideału, bo stawiając tyle warunków może się okazać, że nie znajdziesz swojego. Będziesz kochać każdego nawet, jak Ci się trafi urwis, szkody wynagrodzi mruczeniem i grzaniem zziębniętych stópek:)) Z obowiązkami jednak należy się liczyć, kot to nie pluszak.
Usuń
OdpowiedzUsuńMy mamy dwie kotki, jednego dachowca (12 lat) i kotkę syberyjską (3 latka) - (tak jak tu http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/79/Kot_Syberyjski.jpg/800px-Kot_Syberyjski.jpg). Polecam Syberyjskie kotki! Nie uczulają a mój mężczyzna jest bardzo delikatny, maja włosy a nie sierśc. Nasza kotka ma wspaniały charakter. Polecam, tez za urodę tych kotów.
Odwiedzam Cie regularnie, bardzo mi się tu podoba!
Zapraszam do siebie, zachęcam do obserwowania.
Pozdrawiam, e.jankowska
http://weekendowa-kuchenka.blogspot.com/
Koty to najcudowniejsze zwierzaki świata! Uwielbiam je! Przez nasz dom przewinęły się już 3 koty i wszystkie trafiały już jako dorosłe, lub prawie dorosłe i przeważnie przychodziły same, nie wiadomo skąd, po prostu wybierały sobie nasz dom i się wprowadzały :) Gdybym jednak decydowała się na wzięcie kotka, to wybrałabym się do schroniska. Tam opiekunowie znają charaktery kotów, i wiedzą do jakiej rodziny będzie pasować futerkowiec :) Spokojny kot to kwestia charakteru, bo wychowanie kota to trochę śliski temat, chociaż nie jest to niemożliwe. U nas koty zawsze dopasowywały się do nas i nigdy nie było jakichś dewastacji domu, czy tym podobnych przypadków. Dwa z naszych kociaków już odeszły, ale mamy teraz kocicę, która wychowywała się praktycznie sama jako mały kotek, a teraz od trzech lat mieszka u nas. Chociaż była prawie dzikim kotem, teraz wyleguje się na łóżku, przytula się i jest bardzo milutka. Jeśli masz ochotę zajrzyj na mój drugi blog: domowezaciszekota.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeśli mieszkacie w domku jednorodzinnym, to kot jest naprawdę mało uciążliwy. Nasza sama wychodzi i wędruje sobie po osiedlu, a do domu przychodzi na jedzonko, zabawę i spanie :)
Pozdrawiam cieplutko
Każdy kot będzie inny. Niezależnie od rasy i płci, zdarzą się urwisy i spokojne jednostki. U mnie od 10 lat urzęduje pers. Na początku nie było najlepiej. Ciężko zniósł i odchorował pierwsze dwa tygodnie w nowym domku. Drapał i niszczył meble, choć zabawek i drapaków mu nie brakowało, a poza tym miał śmieszno-straszny zwyczaj polowania na nasze nogi, kiedy spaliśmy - wsuwał łapki pod kołdrę i drapał po nich pazurami. Skakał po nas też w nocy. :)) Dawno już się tego oduczył na szczęście. No i zamin nie dorósł do kastracji sikał po kątach ( mimo, że był nauczony korzystania z kuwety) i na meble. :((. Kot dachowiec przygarnęity przez mojego brata nawet załatwiał się na kanapach. Kocham mojego futrzaka i jakoś się z tym wszstkim godziłam, ale zanim go "oswoiłam" i wykastrowałam straciłam trzy dywany i ważne dokumenty. Nie mówiąc już o zapaszkach. Kot to również uwiązanie do miejsca - co przez to rozumiem - musisz pamiętać, że kota raczej nie zabierzesz ze sobą, kiedy będziesz wyjeżdżać ( co prawda, zdarzają się wyjątki, które lubią podróżować, ale ja takich nie spotkałam), więc trzeba mu będzie zapewnić opiekę. W każde wakacje proszę kogoś, żeby pomieszkał z moim kotem, gdy jedziemy na wczasy.
OdpowiedzUsuńPosiadanie kota ma swoje uroki i jest ich cała fura, ale również trzeba liczyć się z tym, że rzeczywistość może zweryfikować nasze wyobrażenia o jego posiadaniu w brutalny sposób.
Czytam Twój blog regularnie i podziwiam. Będę kibicować Twojej kociej sprawie.
Pozdrawiam
Mira
Pies ma Pana, a kot? kot ma służbę
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie polecam koty sama mam dwa radości co nie miara weź od małego i sama się nauczysz co i jak z kotem
Kociarzem nie jestem, ale w domu podrosło mi aż 5 kociąt. Z gromadki zostały dwa i tak sobie żyły, jeden bardziej strachliwy i przytuliński, drugi mniej. Teraz mam już tylko jednego i czasem ponosi go koci zew biega i chce się bawić, ale przeważnie jest całkiem spokojny i lubi być głaskany.Jeśli nie chcesz mieć poniszczonych mebli to radzę kupić drapak, lub obcinać pazurki, u mnie np. kot drapie w drzwi kiedy chce wyjść, albo w inne meble kiedy jest głody i ignorowany ;) Czytałam, że lepiej kiedy ma się w domu parkę zwierząt, bo uczą się od siebie zachowań, a jeśli nie masz takiej możliwości to trzeba do kociaka mówić.
OdpowiedzUsuńI wcale na Twoim miejscu nie byłabym przestraszona, wszystkiego można się o kotach nauczyć bardzo szybko, zapewniam. Nie pożałujesz też przygarnięcia małego zwierzątka :)
Najlepiej przygarnąć kotka do 3miesiąca, bo będzie go łatwiej nauczyć wszystkiego. Podstawą jest korzystanie z kuwety. Ja przygarnęłam kota z 'ulicy', który ma około 1 roku. Czasem robi gdzie popadnie, a czasem do kuwety. Za każdym razem po skorzystaniu z toalety należy usuwać to, co zostało wydalone, bo kot nie zrobi ponownie do brudnej kuwety. Wydaje mi się że z kotem jest więcej zachodu i chodzi własnymi ścieżkami. Psa łatwiej upilnować, wyjść z nim na spacer, bądź puścić go wokół domu. Kot włazi na meble (o ile się o nauczy, żeby tego nie robił), trzeba uważać na kuchenne blaty, bo smakołyki do przygotowania obiadu mogą zniknąć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńach piszę tu oczywiście o minusach. A plusy wiadomo jakie są. Koty są bardziej milusińskie niż psy. Lubią się tulić, mruczeć. Ale nie lubią szybkich ruchów albo przestraszenia.
UsuńKot Gacuś - mój towarzysz od niedawna ,za namową męża i koleżanki - miłośniczki wszystkich zwierzaków. Gacuś - rosyjski niebieski, mamy Go od początku października i przyjeliśmy jako 3 miesięcznego kociaka. Kot jest typowym kotem -śpi :) Wychodzimy na 8-9 godzin do pracy w domu wygniecione jest jedynie łóżko ,żadnych zniszczeń. Kupiliśmy drapak - nie korzysta. Mamy skórzane kanapy, wełniany dywan i barany :). Kanapa jest do spania a dywan do zabawy, w sumie ma jakieś 3 zaciągnięcia ale to raczej wina nasza niz kota ,bo moglibysmy gdzieś indziej się z nim bawić, baran idealny do dłuższych drzemek, szczególnie preferowany ten pod kaloryferem. Straszny pieszczoch i towarzysz wszystkich czynności ,miauuuuuczy jedynie na tuna time :) uwielbia:) Najdłużej Gacek został sam na dwa dni - wszystko w kuwecie i żadnych zniszczeń. P.s nauka kuwety zajęła mu jeden dzień. Każdy swoje chwali :) Ja czytałam namietnie opisy rasy - rosyjski niebieski był stworzony dla mnie i nie zawiodłam się.
OdpowiedzUsuńnie czytałam wszystkich wpisów i być może ktos już to napisał... odchody kocurków- nawet te szybciutko usunięte są jednak dłużej wyczówalne niż odchody kotek. Oba moje koty -jeden dorosły znajda oraz młody kot wzięty z podwórka bez problemu -od pierwszego dnia kożystają z kuwety, wystarczyło kota po przyniesieniu do domu- dosłownie wsadzić do kuwety i dać mu się oswoić z sytuacją. Drapak wskazany.
OdpowiedzUsuńNigdy nie podejrzewałam się o to, że pokocham kota- zadecydował przypadek, gdy któregoś dnia teść przyprowadził dorosłego niemal kota- bo on przecież taki uroczy-miałam mnóstwo watpliwości ale zaryzykowałam i wpadłam po uszy!
Pozdrawiam serdecznie. Lusi
brac kotka! bedzie trudno na poczatku , moze trafic sie indywidualista, tak jak moj, pomimo ze mnie ugryzie czasem(delikatnie oczywiscie) na kolana nie przychodzi, ale jest taka radosc na nia patrzec, i jak wesolo nawet jak rozrabia, musisz byc tez przygotowana na koszty weterynaryjne...:)
OdpowiedzUsuńbardzo trudna decyzja! jedne co wiem po moich doświadczeniach ze zwierzętami to żeby sprawdzić rodziców kotka i najlepiej kupić ze sprawdzonej hodowli!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na moje rocznicowe CANDY!
pozdrawiam
http://paulapearls.blogspot.com/
Ja nie potrafię wyobrazić sobie domu bez mojego kota. Pamiętaj, że to obowiązek, ale kochasz:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny kochane -przeczytaliśmy z całą rodziną wszystkie Wasze komentarze :-). Nie spodziewałam sie aż takiej reakcji.Kazda ma niezwykle doświadczenia, bardzo dziękuję ze chciałyście sie z nami nimi podzielić To wielka wiedza zebrana w pigułce.
OdpowiedzUsuńOczywiście w rodzinie zapanował rozłam- każdy wybral sobie inna rasę :-)). Musimy to wszystko teraz pogodzić :-)
Bardzo, bardzo dziekuje jeszcze raz za odzew, wszelkie rady sa cenne :-))
hej...ja bardzo lubię koty,obecnie w domu mam dwa...ale może krótko napiszę o minusach ich posiadania,bo plusy sa bardziej widoczne..dla mnie największym szokiem byl fakt,że koty mają robaki..jako dziecko mieszkałam w bloku i miałam kota,który nie wychodził na zewnątrz...sikał do kuwety,byl czyściutki,nawet na dobrą sprawę nei trzeba było go szczepić..jak się przeprowadziłam do domku,kot był koniecznością...praltycznie odrazu wzieliśmy dwa,bo jakos tak mam wrażenie,że w duecie lepiej sie wychowują...koty chodziły wszędzie po domu,spały w nami..jednak do momentu jak okazało się,ze mają tasiemca...mimo odrobaczania,to paskuctwo ciągle "wraca"...dasz tabletkę,kot zje mysz i tasiemiec znowu się pojawia...błędne koło ;-) jak pojawiły się dzieci,koty niestety dostały częściową eksmisję..przede wszystkim z łóżka..dlatego wybierając kota,radziłabym Ci szukac takiej rasy,która jest bardziej do przytulania,za duzo nie przebywa za zewnątrz,nie jest łowna..bo łowny kot zawsze pozostawi Ci myszkę na wycieraczce,żeby się pochwalić zdobyczą...nieważne ile dasz mu jeść..on i tak złapie mysz i częściowo ją skonsumuje,a potem finał ten sam-robaki...kocham moje koty,ale to już nie jest to samo,co taki czyściutki kot domowy...to jest ich największy minus i o tym trzeba pamiętać..dookoła znajomi i rodzina też mają koty i generalnie podobny problem..ciągła walka z tasiemcem..przepraszam,że tak z grubej rury pisze,ale lepiej wiedzieć odrazu czego można sie spodziewać...mimo wszystko polecam te stworzenia...ale szukałabym jakieś kanapowej rasy ;-)./Magda
OdpowiedzUsuńO, kotek, to super sprawa. Ja zawsze marzyłam o kotku, skrycie o brytyjczyku (po prostu strasznie mi się podobała ta rasa), ale nigdy nie brałam pod uwagę tego, że można dać konkretne pieniądze za zwierzaka, aż do dnia, kiedy mój luby sprezentował mi najprawdziwszego brytyjczyka. Długo zastanawiałam się, czy to dobry pomysł kupować rasowego kota skoro tyle dachowców dookoła, ale już po tygodniu okazało się, że to był trafny wybór. Kot był niesamowicie ułożony. Upatrzył sobie jedno miejsce do drapania i nigdy nic innego nie podrapał. Załatwiał się do kuwety nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach. Podróżował z nami wszędzie i był bardzo towarzyski. No i piękny. I ta rasa się nie leni jak inne więc nie ma tak dużego problemu z sierścią. Jedynie co, to był mało przytulaśny, ale taki chyba się trafił. Mówię w czasie przeszłym, bo niedawno nam zachorował i musieliśmy go uśpić. Okropna sprawa. Ale po otrząśnięciu się z tego okropieństwa, jednogłośnie i bez większego zastanowienia postanowiliśmy znów zakupić brytyjczyka. Teraz czekamy na malucha, bo hodowle wydają kotki po 12. tygodniu. To z mojego doświadczenia.
OdpowiedzUsuńTo faworyt mojego syna, wygląda niesamowicie , taka puszysta maskotka :-)
UsuńTo nie maskotka, to zywa istota. I nie kieruj sie wygladem.
UsuńWitaj :) Odzywam się ponieważ mam dwa koty brytyjskie, dokładnie dziewczynkę i młodszego chłopaka. Co do obsługi to są właściwie bezobsługowe, jedzą suchą karmę, daje im mokrą, co jakiś czas surową wołowinę (karmy kupuje tylko dobrej jakości więc trochę to kosztuje) poza tym regularnie sprzątam kuwetę no i to co najprzyjemniejsze miziam i bawie się z nimi :) Pozostali domownic również :) Jeśli chcesz kota przytulankę to kup brytyjczyka chłopaka bo w tej rasie właśnie kocury są milusińskie a kotki są większymi indywidualistkami (choć to nie reguła) no i kota najlepiej kupic z prawdziwej hodowli nie wcześniej niż po ukończeniu 3 miesiąca, nie powinno się wcześniej zabierać kociaków od mamy. Oczywiście kupując rasowca musisz liczyć się z wydatkiem rzędu 1500 do 2100 za samego kota plus wyprawka, trochę kosztują ale moim zdaniem warto ;) Na moim blogu przewijają się zdjęcia naszych kotów więc zapraszam :) Jeśli masz jakieś pytania to pisz śmiało :)
OdpowiedzUsuńPolecam kotkę ( fajniejsze od kotów, lepiej ułożone ). Mam 2 dziewczyny rasy pers i jedną maine coona. Persy są bardzo spokojne, małomówne:), głównie śpią, nie niszczą. Maice coon - żywotniejsza jest, bardziej przytulaśna i gadulińska. Obie rasy są świetne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
aśka
Witaj, koty są cudne! Wzieliśmy małego kociaka jak miał 2mc. Nie bylo z nim żadnych problemow ( i nadal nie ma). Dom stal się radosniejszy, dziecko bardziej opiekuńcze (corcia lat 8), dom tętni życiem a przy ty jest bardzo wesoło. Nie mieliśmy problemow z nauką korzystania z kuwety. Po pierwszy jedzeniu z miseczki trzeba po prostu kotka tam zanieść i wskazać mu to miejsce. Należy mieć drapak i ciut zabawek dla malucha. Co do rasy to najlepszy domowy tzw. rasa europejska. Nie szykujcie specjalnego legowiska bo kot śpi tam gdzie chce. Polecam gorąco, dla dzieci to wspaniała sprawa mieć w domu zwierzątko. Ps. Blog cudny! Pozdrawiam Natalia
OdpowiedzUsuńPolecam rasę Rag Doll proszę sobie poczytać o tej rasie . Są to bardzo łagodne kotki typowe dla dzieci. Mamy kota od 3 miesięcy i jesteśmy zachwyceni. POLECAM NAPRAWDĘ
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tutaj, nie wiem, czy kot będzie wychodzący?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze- nie kupuj, adoptuj. Ze względów oczywistych. I nie z tablicy czy alle, gdzie ludzie upychają nieodpowiedzialnie rozmnożone zwierzaki, bo w ten sposób, pośrednio, powiększa się kocią biedę i bezdomność.
Od kogoś takiego jak AnkaWrocławianka, kto wyciąga koty ze schroniska i działek.
Btw, jej R i J to, wg opisu, idealne dla ciebie futrzaki.
Po drugie- lepiej dwa niż jeden, zwłaszcza, jeżeli niewychodzące i będą długo zostawać same w domu. Pewnie po czasie i tak pomyślisz o drugim, jeżeli wychowują się razem, są w podobnym wieku, unikniesz w przyszłości problemów z dopasowaniem. Poza tym dwa są szczęśliwsze, poświęcają sobie czas i zlizują z futer witaminę B:-)
Po trzecie- wg mnie kocury są bardziej "proludzkie", kocice fochate, ale to oczywiście, indywidualna sprawa.
Uważam też, jak ktoś przede mną, że lepiej wziąć kociego nastolatka, niż bardzo małego kotka, zwłaszcza, jeżeli się nie ma doswiadczenia- małe często chorują, można zejść z nerwów, zanim z tego wyrosną.
I, może wyda ci się to dziwne, ale, jako że mam koty od zawsze, zaobserwowałam, że charakter jest skorelowany z umaszczeniem- trikolorki i szylkretki są wredne po prostu, rude najsłodsze na świecie, takie miziaki, burasy niezależne i dzikie, białoczarne bardzo interaktywne, czarne- empatyczne:-) Czyli rudy albo czarnobiały:-)
O tysiącu rzeczy musisz pomyśleć, w zależności od płci, wychodzenia/niewychodzenia itp. Uf, mogłabym tak długo, ale to wygląda na spam;-p pytaj, jakby co.
pozdrawiam, Megi Od Siedmiu Futer.
Megi dałaś olbrzymią ilość rad, bardzo ci dziękuję ze zechciałaś sie tak zaangażować. Szkoda Anka Wrocławianka mieszka tak daleko bo pewnie bym juz u niej byla po jakiś egzemplarz :-))
Usuń:-))) będę paczeć, co tam wymyśliłaś.
Usuńhttp://www.zpazurem.pl/selektor- widziałaś? Oczywiście wbrew mnie, bo rasowe, ale w imię bioróżnorodności;-p
OdpowiedzUsuńod wieków jestem kociarą. obecnie mam 2-ale mieszkam na wsi i one sobie biegają luzem. to są mieszance z rasowym dugowłosem i widze róznice. jakby takie bardziej ludzkie te moje koty. cwaniaki takie. marzy mi sie jeden kot-rasa wyśniona pod wzgędem charakteru. ale... ale cena mnie odstrasza. to kot który cały czas lezy, spi ma zero agresji- własnie taki jaiego potrzebujesz. piekny. rasa to RAGDOLL . Piękne koty i charakterem pasujące do mieszkan. poczytaj o nich.
OdpowiedzUsuńJa też dołożę swoje trzy grosze do kociej sprawy. Obecny jest moim drugim kotem. I wcześniejszy i teraźniejszy są rasy krzaczkowopodwórkowej z tym, ze różnią się barwą. Poprzedni był czarny jak pantera ( i tak się nazywał) obecny jest tofikowy...i wabi się Tofik. Ale zapomnij, ze zareaguje na zawołanie. Odwróci się wtedy, jak będzie chciał. Przyszedł do nas rok temu. Przyszedł to mało powiedziane...pojawił się po wielkim planie strategicznym. Rzekomo wyrzucony z samochodu na wjazd domu a właściwie przemycony w ten sposób, bo przecież wyraźnie zaznaczyłam - kot to obowiązek. Ale...gdy pojawił się, taki mały i sponiewierany i od razu, nie zwracając uwagi na otaczających go człowieków zaczął się dokładnie myć, a gdy przynieśliśmy w zastępstwie żwirku piaseczek i wszedł do niego grzecznie załatwiając co należy.... został do dziś.
OdpowiedzUsuńTofik jest kocurem po sterylizacji. Nie interesują go wyginające się kotki, nie znaczy swojego terenu. Jest czysty. Co do grzeczności - różnie z tym bywa. Nie miauczy, choć potrafi wydać głos. Kupuję mu karmę w Aldim bo tylko tę łaskawie zjada. Uwielbia natomiast sprawdzać ludzkie jedzenie - makrelę, jogurty i wszelkie inne.
Jeśli zabrać kota to najlepiej zobaczyć jego matkę - czy jest czysta ( w sensie - czy nie załatwia się tam, gdzie popadnie). Nie wiem, czy brałabym rasowego kota, to już lepiej zabrać te ze schronisk.
I jeszcze jedno - to nie wy kota, ale on was nauczy życia razem.
A zdjęcie mojego Futrzaka Niegrzecznego na blogu http://otymoowymitamtym.blogspot.com/
Nikt do tej pory nie napisał, że koty, z powodu stresu, mogą sikać gdzie popadnie, niezależnie od tego, że na co dzień załatwiają się do kuwety. A stresem dla kota może być dosłownie wszystko np: zbyt późno powracająca ulubiona opiekunka do domu, ofuknięcie kota, że wskoczy na stół lub... wypije wodę z zalanej fasoli, poczuje się zagrożone samym widokiem innego kota... Kocie siuśki to MASAKRA, nie tylko dla nadwrażliwców zapachowych i niezwykle trudno zlikwidować ich "zapach". O tabunach wszędobylskiej sierści (z jednego kota!), nawet regularnie wyczesywanego, ledwo wspomnę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam wszystkich Kociarzy! Ola Sz.
Nie przesadzaj.Widac,ze malo wiesz o kotach, to po co sie wypowiadasz?
UsuńOwszem zdarzają się rożne osobniki reagujące rożnie na różne sytuacje (podobnie zresztą jak i psy). Ja 2/3 życia dzielę z kotami i nie jestem w stanie wyobrazić sobie życia bez nich. Kotów miałam kilka, i nigdy (jeśli kot był u mnie od kocięcia) nie zdarzyło mi się aby kot załatwił swoje potrzeby poza kuwetą. Jeśli zwierzak od małego przyzwyczajony jest że w domu są dzieci, jest gwarno a właściciele często na długo wybywają z domu to po prostu będzie to dla niego norma - ale warto wtedy przygarnąć jeszcze jednego kota aby miał towarzystwo. Moje obecne dwa kocury trafiły do mnie gdy były już dorosłe (jeden no prawie dorosły - ok 8-10 miesięcy, drugi natomiast miał już kilka lat) i owszem początki bywały trudne, ale głównie dlatego, że nie wiedziałam koty przeszły w swoim życiu - niemniej obecnie to 2 najcudowniejsze kocury na świecie ;-) Poza tym koty to z natury bardzo czyste zwierzęta i nie załatwiają swoich potrzeb poza miejsca do tego przeznaczone - chyba, że np. kuweta jest brudna, albo kotu coś dolega np. ma problem z układem moczowym i wizyta w kuwecie kojarzy mu się bólem. Ewentualnie żwirek, który jest w kuwecie kotu nie odpowiada - ale ja przy dotychczasowych moich 6 kotach z jakimi dane było mi żyć nie miałam takiego przypadku.
UsuńCo do zapachu kociego moczu to jeśli zwierzę jest odpowiednio wcześniej wykastrowane to naprawdę mocz nie ma bardziej intensywnego zapachu od ludzkiego - wiem co mówię bo jeden mój kocur był wykastrowany w młodzieńczym wieku, drugi zaś jak był dorosły i zdecydowanie czuć różnicę. Poza tym kocur, który przebywa w domu powinien być wykastrowany, wówczas nie będzie miał potrzeby znaczenia terenu, a substancja którą niekastrowany kocur znaczy teren jest...dość intensywna ;-) Co więcej, jak w przypadku ludzi także kocia dieta oraz choroby mają wpływ na zapach zarówno z pyszczka jak i siuśków czy kupki ;-) Co do samego zapachu kota w domu to u mnie każdy odwiedzający gość dopóki nie zobaczy moich futer na oczy nie powie , że w domu mam jakiekolwiek zwierzęta ;-) No chyba, że akurat któryś zrobi 2-czkę ;-) Koty które żyją tylko w domu i do tego są wykastrowane/wysterylizowane pachną po prostu domem, w którym żyją ;-) Wiadomo trzeba dbać o czystość kuwety i częściej odkurzać, ale to akurat dotyczy wszystkich zwierząt w domu. Zwierzak = dodatkowe obowiązki, ale i dużo, dużo, dużo radości. A dzieci posiadanie zwierzęcia uczy odpowiedzialności i wrażliwości :-)
Jeśli chodzi o drapanie to z tym bywa różnie, zazwyczaj kota można nauczyć korzystania z drapaka, ale niekiedy bywa to problematyczne jeśli kot upatrzy sobie jakiś mebel - niemniej są i na to sposoby ;-) Po prostu kota trzeba obserwować i zobaczyć co mu najbardziej odpowiada i zapewnić mu odpowiedni zamiennik (np. niektóre koty wolą pionowe drapaki inne zaś poziome)
Co do rasy to niestety nie mogę się wypowiedzieć, bo od zawsze miałam 'dachowce' :-) Ale są rasy bardziej 'kontaktowe' usposobieniem zbliżone bardziej do psa ;-) A dachowce to istny miks, każda sztuka jest jedyna i niepowtarzalna ;-)
Na koniec dodam tylko, że mój mąż na początku naszej znajomości bardzo ale to bardzo ostrożnie podchodził do kotów (on sam nigdy nie miał zwierzaka w domu), natomiast teraz to prawdziwy kociarz ;-) przez duże 'K' ;-)
Pozdrawiam :-)
Różne doświadaczenia i różne wypowiedzi.Od kąd pamiętam zawsze miałam kota, najczęściej dachwowca
OdpowiedzUsuńkizia żyła najdłużej 14 lat. Teraz mam syberyjskiego dostałam go od koleżanki, miał już skończone trzy miesiące.Henio jest bardzo przyjacielski ,uwielbia dzieci i ludzi.Jest bardzo czysty, kiedy przyniosłam z piwnicy ślepe kociaki to Henio opiekował się nimi jak swoimi dziećmi.Teraz jestem u wnusi gdzie są dwa koty dachowce i świetnie się z nimi bawi.Poczytaj na temat tych kotów są bardzo przyjazne dzieciom.
Jak każdy zwierzak ma sierść i trzeba o niego dbać!
powodzenia i pozdrawiam serdecznie
My mamy kotkę burmską. Kupiliśmy ją a z hodowli odrobaczoną, zaszczepioną i nauczoną załatwiania się do kuwety. Miała już 5 miesięcy kiedy ją wzięliśmy do siebie i była prezentem urodzinowym dla naszej jedynaczki. Szanająca się hodowla sprzedaje kocięta właśnie ok. 4 miesiąca życia, kiedy już kompletnie nie są zależne od matki. Kotka nigdy w domu nie nabrudziła, a mamy ją 3 lata. Bardzo jest z nami związana. Córka za nią przepada i vice versa, ale kot to kot- nie raz i nie dwa trochę za mocno użyła swoich pazurków czy ostrych jak szpileczki ząbków. Takie już koty są. No i oczywiście kot jest naszej córki, ale karmienie, sprzątanie kuwety itp. należą do mnie. Ale ja sobie teraz nie wyobrażam domu bez kota- mimo, że zniszczyła nam kompletnie skórzany fotel, oberwała naklejki- motylki w pokoju córki, zdrobiła dziury w nie jednych rajtuzach i koszulkach. To jej "niszczycielstwo" może wynikać z faktu, że jest to kot typowo domowy- nie ma instynktu samozachowawczego i nie można go wypuszczać z domu bo się zgubi, a sam nie przetrwa poza domem- i tylko w taki sposób jest w stanie rozładować swoją energię. My w każdym razie naszą kocię kochamy. Uważam, że łatwiej jest (oczywiście jeśli chodzi o opiekę) posiadać kota niż psa. W sumie w ciągu dnia wystarczy podać jedzenie i wodę i raz na kilka dni sprzątnąć kuwetę. Podczas naszej nieobecności kot nie histeryzuje (jak chociażby york moich rodziców), nie wyje nie szczeka i nie pożre butów. Ale również trzeba wiedzieć, że jednak kot zawsze chodzi własnymi drogami i raczej takiej więzi jak z psem z kotem się nie da nawiązać.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAha...a tutaj coś o naszej kotce gdzietrawawieczniezielona.blogspot.ie/2013/10/czekajac-na.html
OdpowiedzUsuńMam 6 letniego kota kupiłam go nie wiedząc nic o kotach pod wpływem chwili i namowy dzieci .Kot jest kochany .przytulaśny i nie śmierdzi jest to mieszaniec persa z egzotykiem Czasem łazi po stole czy meblach ale nigdy w obecności gości Jest trochę płochliwy w stosunku do obcych ale nigdy nikomu nie zrobił krzywdy Kochamy go ogromnie i jak wyjeżdżamy na wakacje to strasznie za nim tęsknimy a on za nami .Jak wracamy to łasi się i przytula jest totalnym słodziakiem ale żeby nie było tak słodko teraz minusy .Kanapa pozaciągana czyt zniszczona po 6 latach nie wygląda zbyt dobrze .Kupiliśmy drapak ale zupełnie go nie interesował poszed .wek Drapać gdzieś musi poświęciłam więc wiklinowe siedzonko wkuchni które sam wybrał Kot jest czystym zwierzątkiem ale załatwia się do kuwety którą trzeba sprzątać Ale najgorszą rzeczą która najbardziej przeszkadza nam domownikom to SIERść.(kot jest jasno szary) ciemne ubrania obłażą nie miłosiernia pomimo sprzątania codziennie i wyczesywania kota -( Pod tym względem duży minus Kiedy sprzątam tą sierść z foteli ,ubrań groże mu emigracją ale tak na prawde nie oddała bym go nikomu .To jest członek naszej rodziny i kochamy go-)))) (koleżanka ma dachowca i sierści o 90 procent mniej ale... wolę swojego ))))
OdpowiedzUsuńMaggie, dziękuję za obszerną wypowiedź. Twoje rady, choć praktyczne i podyktowane wieloletnim doświadczeniem są nie do zastosowania w przypadku kotów, które opisałam. Otóż koleżanka ma 3 kotki (dziewczynki: mama + 2 córki) więc o znaczeniu terenu nie ma mowy. Kotki były wysterylizowane dość wcześnie, kuwety mają sprzątane a i tak sikają od czasu do czasu po kanapach. I ten smród jest naprawdę ciężki do usunięcia! KOtki są pod stałą opieką weterynarza i to on powiedział, że to w wyniku stresu spowodowanego... byle czym. Po prostu niereformowalne dachowce kapryśne niczym... kobiety. :-)
OdpowiedzUsuńChoć kotki dostarczają domownikom mnóstwo radości to sikanie po kanapach odstrasza mnie od posiadania kota! Nigdy nie wiadomo, czy nie natrafiłabym na kota-lejka. ;-)
Pozdrawiam. Ola Sz.
Olu ja tez sie boje tego wyzwania. Mam w domu czysto, nie wyobrażam sobie jakby kot mial mi cos zasikać lub poniszczyć pazurkami. Chyba go zaraz po tym wystepku uwolnię :-))
UsuńMam kota od 6 lat i ngdy mi nic nie posikał !I Nie mam żadnego kociego zapachu a nosek mam czuły na tym punkcie ale drapanie pazurkami to już inna sprawa .Drapie !!!
OdpowiedzUsuńLucy, polecam psa. :-) Też kłaczą (jednak mniej niż koty) ale nie sikają po kanapach i nie drapią pazurkami. Kocham psy (zwłaszcza owczarki niemieckie) za ich inteligencję, kontaktowość i empatię! :-) Ola Sz.
OdpowiedzUsuńWitaj Lucy:) Ja również przyłączę się do dyskusji.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim nie można generalizować - z kotkami tak jak z ludźmi - każdy jest inny, każdy ma inną osobowość. Bliskich nam ludzi, naszych przyjaciół również kochamy i akceptujemy z ich zaletami, ale i wadami. Dlatego zawsze trzeba wziąć pod uwagę to, że jakieś minusy będą. Tylko od nas zależy czy te minusy będą nam dokuczać, czy zwyczajnie będziemy to mieli gdzieś :) Dla mnie koty to członkowie rodziny i nie wyobrażam sobie życia bez nich, naprawdę. Nie rozumiem ludzi, którzy krytykują koty,a nigdy żadnego nie mieli, a tym bardziej tych, którzy twierdzą, że tak kochają zwierzęta, no ale psy, bo koty to już może niekoniecznie... Jeśli kochasz zwierzęta, to kochasz je WSZYSTKIE (to taka mała uwaga do pewnych komentarzy, które się tu pojawiły).
Powiem Ci jak było u mnie. Na początku zaznaczam, że żaden, ale to żaden z kotów, a właściwie kotek (bo u nas same dziewczyny) nie zrobił nikomu krzywdy. Wszystkie są/ były przekochane i cudowne.
Pierwsza kicia była wzięta ze schroniska jako dorosła (ok. 2 lata - mieszaniec, długowłosa). Była w schronisku kilku dni, oddali ją ludzie podobno ze względu na alergię dziecka. To była prawdziwa dama:) Taka dostojna:) Nie zrobiła nigdy nikomu krzywdy, ale jak miała dosyć pieszczot, dawała to do zrozumienia odpychając łapkami. Kładła się na kolana, przytulała, ale to ona decydowała kiedy to będzie i nie pozwalała na wszystko. Niestety odeszła od nas i zawsze będzie nam jej brakować.
Kolejna kicia to persik z hodowli. Dołączyła do pierwszej po wielu latach. Można jej zrobić wszystko - całować po brzuchu, wszędzie:) Ona nigdy się nie denerwuje:) Nie przychodzi na kolana, domaga się pieszczot w inny sposób. Lubi jak się ją przytula i całuje, kiedy stoi sobie na ziemi. Bardzo łagodna.
Kiedy została sama po śmierci pierwszej kici, dołączyła do niej druga dziewczynka- znowu persik, z innej hodowli. Ta to już w ogóle maskotka i sto% łagodności - jak się ją weźmie na ręce, to dosłownie zastyga:) Uwielbia leżeć brzuszkiem do góry i być całowana. Sama nie przychodzi na kolana, ale jak się ją weźmie, to zostaje:)
Dziewczynki są u rodziców, a my z mężem, kiedy zamieszkaliśmy na swoim, oczywiście też wiedzieliśmy, że chcemy kotki:)
Pierwsza kicia to dachowiec znaleziony na ulicy. Ludzie dali ogłoszenie w internecie, opisali jej historię i jako, że była u nich jakiś czas (chcieli ją wyleczyć, miała robaki, grzybicę), to poznali jej charakter. Biorąc ją, wiedzieliśmy jaka jest. Oczywiście okazała się jeszcze bardziej niesamowita:) To prawdziwy przytulak i miziak, cały czas domaga się pieszczot:) W porównaniu do kotek, które miałam mieszkając z rodzicami, jest dużo bardziej żywotna. Wszędzie skacze, wszędzie wejdzie. Również zero agresji, można ją wycałować kiedy masz ochotę:)
OdpowiedzUsuńKolejna dziewczynka, to też dachowiec z ulicy. Ma chorą łapkę, więc kuleje i może przez to aż tak nie szaleje. Ale również to żywe srebro. Tak samo łagodna i kochana:) Dziewczynki bawią się i szaleją na całego.
Reasumując (mówię o swoich doświadczeniach) - o ile ktoś dotrwał do końca:) Persiki są bardziej spokojne, to typowo domowa rasa (podobnie jak Ragdoll). Kotki wzięte z ulicy są bardziej żywotne i rozrabiające:) Wszystkie nasze kotki lubią spać z domownikami, lubią pieszczoty (każda w inny sposób się domaga), nie są w ogóle agresywne i faktycznie jest tak, że to kot rządzi, ale nie do końca! Kotki słuchają, wiedzą kiedy nie wolno czegoś robić. Witają Cię z drzwiach, przychodzą jak zawołasz. Dwie nawet aportują jak im rzucisz zabawkę hehe:) To tak w skrócie, mogłabym napisać o nich dużo więcej, chciałam tylko ogólnie napisać jak to wygląda. Chodzi mi o to, że nie ma reguły jaki kot będzie, każdy jest inny. Według mnie, jeśli kto ma być niewychodzący, a zależy Ci, że żeby był spokojny, to polecam persa albo ragdolla (ragdolla nie miałam, ale czytałam o tej rasie). Szczególnie jeśli nie masz doświadczenia z kotami. Ale absolutnie nie chodzi o to, że odradzam kotki ze schroniska czy ulicy! Jak sama widzisz, nasze są przekochane. Ale to już większe szaleńce i rozrabiaki;) Musicie przemyśleć, czy kot ma wychodzić, i czy ważne jest dla Was to, czy będzie spokojny. Bo na pewno każdy będzie kochany!
Nie ma w domu żadnego smrodu, a to, że czasem może się zdarzyć, że załatwi się poza kuwetę, to co z tego? W ten sposób kot komunikuje, że coś jest nie tak. Przecież jeśli kocha się swojego zwierzaka, to siki na podłodze czy zbity wazonik nie są problemem. Najważniejsze, że masz członka rodziny, którego kochasz, a on kocha Ciebie. Ta miłość jest bezcenna.
Uff, koniec, pozdrawiam:) Magda
P.S. Mam namiary na hodowlę persików, to cudowni ludzie, kotki są od małego wypieszczone i wycałowane. To nie jest reklama, ani nie mam z tego korzyści, po prostu polecam, bo wzięliśmy stamtąd tego łagodnego pieszczoszka dla rodziców:) Jeśli chcesz, daj znać pod moim komentarzem, a podam Ci namiary.
Kot to dobry wybór dla dziecka pod warunkiem że nie ma alergii na kocią sierść. Też mam kocurka. Dwa lata temu w maju znalazłam na ogródku opuszczone gniazdo z czterema maleńkimi kotkami . Miały jakieś 4-5 dni.Czekałam dobę, ale kocia mam się nie pojawiła (potem dowiedziałam się że prawdopodobnie ją przejechało). Zabrałam kotki do domu, były wyziębione i głodne. Dwóm się nie udało, ale dwa odkarmiliśmy butelką. Pracy było z nimi co niemiara- więcej niż przy noworodku, ale radości jeszcze więcej. Jeden kotek znalazł nowy dom a grubaska zostawiliśmy. To najukochańszy kot pod słońcem - a mieliśmy już kilka kotów. Jest domownikiem w 100% Taki leniwiec jak ten na zdjęciu. Chociaż to dachowiec to jest prawdziwym domatorem - kanapa, łóżko albo ciepły kocyk to najlepsze jego miejsca. Mojej ośmioletniej córce pozwala dosłownie na wszystko, jest wierniejszy niż niejeden pies.
OdpowiedzUsuńUważam że jak przygarnąć kotka to jak najmniejszego - wtedy bardziej się przywiązuje i traktuje opiekuna jak swoja mamę. Prawda że zachodu z nim wtedy więcej, ale potem to zaowocuje większym przywiązaniem kociaka.
Kot też jest czyściejszy niż pies no i nie ma żadnego zapachu. O chigienę też dba sam i nie trzeba go wyprowadzać na spacer.
Cześć, jestem u Ciebie pierwszy raz, i pięknie tutaj, więc z pewnością będę codziennie :) Co do kotków, to polecam, są wspaniałymi towarzyszami na dobre i złe, ale równie niezależne jak człowiek - to trzeba zaakceptować i wystarczy na wzajemną miłość. Ja osobiście mam różne koty w domu i dachowce i rasowe - polecam syberyjskie lub rosyjskie. Te pierwsze długowłose, nie wymagające szczególnej pielęgnacji, oczekujące zainteresowania - czyli głaskania, tulenia i przytulania :) wspaniałe charaktery, ten drugi o krótszej, ale gęstej sierści, pięknym umaszczeniu (niebieskim) łagodny i równie przytulny. Jednak trzeba pamiętać, każdy kotek jest inny, mam swój charakter. I każdy wie co to jest czystość - poza kuwetą załatwia się tylko gdy jest chory i chce zwrócić uwagę na swój problem, wie gdzie może ostrzyć pazurki - trzeba mu to zapewnić. Kot to naprawdę wspaniały wybór! pozdrawiam, ana.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFaktycznie dzień kota jest bardzo fajny i ja również niedawno z moim mruczkiem go obchodziłam. Całkiem niedawno także czytałam na stronie https://abc-kot.pl/ile-zyja-koty/ to ile żyją koty. Muszę przyznać, że kilka kwestii mnie w tym zaskoczyło.
OdpowiedzUsuń