licze na waszą pomoc

Ponoć szczęśliwi czasu nie liczą, a ja wbrew temu powiedzonku chce zakupić zegar i to sporych rozmiarów :-). Średnica ok 60 cm
Wszystko byłoby łatwe, ale nie mogę się zdecydować który wybrać.
Pojawiło mi się takie fajne miejsce na ścianie przy której stoi fotel Ludwiś.
Liczę na wypowiedzi zaglądających do tego bloga :-)

wersja tańsza -drewno z jodły

wersja droższa -drewniana pobielona rama, wskazówki za szybką

jesień krzyczy kolorami




Nie potrafię oprzeć się wklejeniu kolejnych zdjęć w tej ciepłej kolorystyce.
Cały dom obecnie tonie w pomarańczach, czerwieniach i brązach.
W każdym możliwym kąciku czają się kasztany, żołędzie, jarzębina
.....


Lubie wieczory-dom tonie w ciepłym blasku świec i lampionów. W kominku pali się drewno raz za czas rzucając wkoło iskierkami.

Świecznik sufitowy także został ubrany jesienną dekoracją

Na zewnątrz pięknie rosną sobie wrzosy, aż nie do wiary ze za niedługo przykryje je biała kołderka ze śniegu.

Kiedyś wyszperałam na starociach 4 korkowe podkładki z fajnymi aforyzmami z języku angielskim. Obrazki przedstawiają 4 pory roku. Oczywiście nie służą mi jako podkładki, tylko stoją jako obrazki w rożnych miejscach.













dawno nic nie szyłam


Czuje sie nie spełniona jeśli co jakiś czas czegoś nowego nie uszyje dla domu. Ostatnio porządkowałam moje tekstylne skarby czyt. skrawki materiałów i koronek. Wpadła mi w ręce szeroka, gruba, kremowa bawełniana koronka. Miałam już wcześniej na nią kilka pomysłów ale żadnego nie zrealizowałam. Tym razem postanowiłam ze będzie inaczej-coś z tego muszę spłodzić :-). Dopasowałam do koronki kawałek bawełenki w naturalnym kolorze. Pewnie ładniejszy byłby len, ale on wymaga więcej pielęgnacji. Najpierw uszyłam obrusik na duży stół, potem się rozochociłam i uszyłam na mały stolik. Zostało mi jeszcze ok 1 metra tej koronki i się zastanawiam, co bym jeszcze mogła doszyć do kompletu-czyżby to było kolejne serduszko lub poszewka na poduszkę :-)


tak się prezentuje na małym kawowym stoliczku

a tak na dużym stole............

Teraz jakby kawa zaczęła inaczej smakować :-).
Bo Bo wpadaj na obiecana kawę, choćby wirtualną
.

Mysia strojnisia także przybrała na siebie barwy jesienne

pozdrawiam cieplutko wszystkich odwiedzających w ten piękny jesienny dzień

Muffiny bananowe z rodzynkami i malinami

Ostatnio dość często piekę różnorakie muffiny. Do środka wpycham wszystko w zależności co w danym momencie wyrosło w ogrodzie lub stoi w lodówce. Są to jabłka, śliwki, gruszki, orzechy, dżem, czekolada ,budyń itp itd.
Kiedyś szperając za nowymi przepisami natrafiłam na poniższy-troszkę go zmodernizowałam dodając świeże malinki. Spróbujcie bo jest wyśmienity i prościutki w wykonaniu.
Nawet jeśli goście są już za zakrętem jesteśmy w stanie zaskoczyć ich prostą babeczka o niebanalnym smaku :-)
Robiłam je juz drugi raz i powiem ze znikają w mgnieniu oka.

Muffiny bananowe z rodzynkami i malinami


2 duże bardzo dojrzale banany rozgniecione widelcem na papkę
1 szklanka cukru
1/3 szklanki mleka
1/2 kostki masła
1 jajko
2 żółtka
1 1/2 szklanki maki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
2 garście rodzynek
szczypta gałki muszkatołowej

Do garnuszka wlać mleko,wsypać cukier,dodać masło i banany,podgrzewać na małym ogniu,aż cukier się rozpuści.Wystudzić.
Dodać do tego jajko i żółtka,wymieszać.
Do miski przesiać make,z proszkiem,soda i gałka, dodać rodzynki i wymieszać.Wlać płynne składniki, dorzucić maliny i zamieszać łyżką.
Napełniać foremki do połowy i piec 20 minut w 190C.

z tej porcji wychodzi mi ok.25 sztuk


Calocephalus brownii


Calocephalus brownii-to moja nowa roślina dzisiaj zakupiona. Roślina wygląda jak sztuczne lub suche gałązki zafarbowane na szaro-srebrny kolor. Nazwę można przetłumaczyć jako- drut kolczasty i w pełni się z tym zgadzam :-)

Zaczęłam poszukiwania w necie na temat tej śmiesznej rośliny i popatrzcie jakie zdjęcia znalazłam-po prostu mówiąc kolokwialnie szczęka mi opadła :-)











Więcej można obejrzeć na tej stronie

http://international.stockfood.com/results.asp?txtkeys=Autumn%20flower%20arrangement

multum fantastycznych inspiracji
:-)-bawcie się dobrze

moje nowe nabytki


Niedawno zakupiłam sobie na pchlim targu stare przedwojenne mosiężne świeczniki. Podobał mi sie ich kształt, ale nie podobało mi sie, ze były pokryte patyną. Według mnie traciły na urodzie. Postanowiłam przeprowadzi mały lifting. Mój mąż był na mnie bardzo zły, mówił ze polerując je obdzieram je z historii. No niestety nie przekonał mnie :-)). Postawiłam na swoim...

W zbiorze mojej domowej chemii znalazłam mleczko do polerowania, zajęło mi to godzinę. Spod ciemnego nalotu ukazała mi sie złotawa powierzchnia. Na początku pomyślałam, ze mąż miał racje ze po zabiegu wyglądają trochę tandetnie. Hm, po kilku dniach mój narząd wzroku się do tego widoku przyzwyczaił. Jedyną wadą świeczników jest dość duży i gruby "bolec", na który nakłada sie świeczkę. Żadna nowoczesna świeczka tego zabiegu by nie zniosła -skruszyła by sie w połowie drogi. Dlatego w ich miejscu pojawiły się bukszpanowe kule.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...