Lniane firaneczki na jesienne dni




Tak jak wspominałam wcześniej wzięło mnie na ozdoby lniane. Do kompletu brakowało mi jeszcze tylko firanek. Myślałam, rysowałam, mierzyłam aż wreszcie poleciałam do sklepu
i zakupiłam -szary len, biały len i bawełniana koronkę w kolorze lnu.
W pierwszej kolejności uszyłam krótkie firanki do wykuszu. Żeby je uszyć musiałam wziąć jeden dzień urlopu - szyłam od rana do samego wieczora :-).


Na tle szarego lnu przyszyłam serduszka, które wycięłam z bawełnianej serwetki.
Dół białej lnianej mgiełki obszyłam koroneczką.




Szycie czterech sztuk zasłon długich zajęło mi tez sporo czasu-mimo, ze nie były wcale udziwnione. Najwięcej pracy było przy troczkach :-). Ale jak już się uporałam z szyciem,wyprasowałam,powiesiłam i odetchnęłam z dumą w oczach. Efekt wyszedł świetny. Niestety zdjęcia nie oddają ich urody-jest za słabe światło i w ciągu dnia i wieczorem-nie potrafię oddać ich urody-po prostu musicie uwierzyć na słowo-hehehe.



Zasłony uszyłam z napisem CLV (c'est la vie). Było to pierwsze moje doświadczenie
z papierem transferowym. Zamierzony efekt został osiągnięty.

Szaro-bury kolor świetnie koresponduje z pomarańczem. Ze spaceru przytargałam trochę gałązek dzikiej róży-teraz służy jako ozdóbka pozatykana w rożne miejsca.




szyszka rzymska także została spowita gałązkami


Dziekuje wszystkim odwiedzającym za miłe komentarze i zapraszam ponownie.












Cudny wrzesień


Wrzesień rozpieszcza nas pogodą-każdy weekend jest piękny, oby tak dalej. Taka wspaniała aura predysponuje do ogrodowych nasiadówek w gronie bliskich. Mam wrażenie ze teraz nadrabiamy czas spotkań, które sie nie odbyły w lipcu z powodu brzydkiej pogody. Słoneczne dni powodują u mnie nie odpartą chęć działania. Cały czas tworze -jak nie w środku to na zewnątrz. Oj dzieje się dzieje -aż się boje pomyśleć jak wypełnię swój wolny czas w jesienno-zimowe popołudnia :-))
W tę sobotę upiekłam ciasto z jeżynami, które otrzymałam w podarunku od sąsiadki.
Wyszło rewelacyjne, dziele się przepisem.


Ciasto z jeżynami i malinami

100g miękkiego masła

3/4 szklanki cukru
2 jajka
1 żółtko
1 1/2 szklanki maki
1 łyżka maki ziemniaczanej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki mleka
1 łyżka esencji waniliowej
3 łyżki kaszy manny
1 łyżka octu

jeżyny, maliny

Na wierzch zmiksowany serek Mascarpone z 5 łyżkami cukru pudru

Masło utrzeć z cukrem na puszysta masę, potem dodać jajka i potem żółtko. Dosypać przesiane maki z proszkiem, stopniowo dolewać mleko z esencja waniliowa, nadal miksując. Do gładkiej masy dosypać 3 łyżki kaszy i wlać ocet. Wymieszać delikatnie łyżką.

Ciasto wyłożyć do przygotowanej foremki. Na wierzchu ułożyć gęsto owoce.

Po upieczeniu posmarowałam serkiem Mascarpone i posypałam świeżymi malinami. Mniam :-)

Po takiej porcji wspaniałości zakasałam rękawy i popełniłam kilka różności.
Pierwsza w kolejce stała gliniana doniczka-czekała na pomalowanie przy użyciu szablonu.


Z okazji urodzin sąsiadki zmalowałam jej drewniany pojemnik-doniczkę na kwiaty
-wrzosy w nim wyglądają pięknie. Cieszę się, ze obdarowanej sprawił dużą radośc :-)


Tacę z napisem Home sweet home zamówiła sobie u mnie Patti-jestem ciekawa
czy się jej spodoba-wg mnie jest delikatna i subtelna. Ja bym taką chciała :-)



Poniższe wymalowałam na zamówienie koleżanek z pracy...



Ten post miał traktować o nowo stworzonych przez moje łapki lnianych firankach.
One są-są już uszyte, nawet wiszą w oknach, ale nie zdążyłam jeszcze sfotografować :-)

Zaległość nadrobię w niedługim czasie.
Dzięki za odwiedzanie moich skromnych wirtualnych progów i zostawiane
komentarze przy postach
.

do domu zaprosiłam LEN




Stałe czytelniczki mojego bloga wiedza ze dodatki w domu zmieniam wraz z nadchodzącą pora roku. Lato od nas ucieka, wiec muszę się pożegnać ze stylem marynarskim, który uwielbiam i był obecny u nas w ogrodzie i wewnątrz domu od kilku miesięcy.
Trzeba było wybrać godziwego następcę-padło na naturalny len :-).
Zaczęło sie od zakupu kinkietu w stylu prowansalskim, który miał lniany abażur.
To właśnie on mnie zainspirował do dalszych zakupów.

W domowych zapasach znalazło się lniane serduszko haftowane przez moją koleżankę
-jest urocze :-)


Po niedługim czasie pojawiły sie poduszki CLV z House Doctor. Dokupiłam sobie rożnego rodzaju lny, miedzy innymi w kropki-uszyłam migiem poduszki z resztki wyszło kilka serduszek.


Kotek to moje dzieło-siostra się z niego śmieje, ze jej przypomina diabła-
stad dostał na imię Behemot

Kochane dziewczę o imieniu Asia z bloga Sepia uszyła na zamówienie dla mnie aniołka
w lnianej kiecuszce-efekt przeszedł moje oczekiwania.





Kilka obrazków dostało nowe lniane passe-partoutt

kącik wieczorowa porą.....

Kiedyś na starociach kupiłam obrazek z wrzosowiskiem-obecnie jest świetnym tłem
dla prawdziwych wrzosów :-)


Poniżej kilka nowości, które zagościły w moim otoczeniu.
Sporych rozmiarów biały ceramiczny dzbanek, który wykorzystuje jako wazon na kwiaty.


metalowa owocarka-paterka -bardzo przydatny przedmiocik :-)

Zaglądając do TK Maxxu zwykle wyjdę z jakimś "przydasiem".
Ostatnio przytargałam piękne drewniane serucho słusznego rozmiaru.




oraz angielski ceramiczny dzbanek w kolorze ecru, który także wykorzystuje jako wazonik.
Nawet jako solista tez stanowi ładna ozdobę.
W następnym poście postaram się wkleić lniane firanki-zasłony nad którymi obecnie spędzam sporo czasu. Myślę ze praca włożona będzie wprost proporcjonalna do efektu.

Do miłego zobaczenia w następnym poście.

napiso-mania :-), produkcja tac :-)


Od jakiegoś ogarnął mnie szał na robienie napisów. Umieszczam je gdzie tylko mogę.
Jak tylko znajdę jakieś wolne miejsce od razu je zapełniam. Najbogaciej jest w ogrodzie :-)

deseczka w ogródku ziołowym....

na balii z kwiatkami....

na starym orzechu...


w lawendzie...

na rabacie kwiatowej...

to tabliczka na prezent dla mojej siostry do jej ogrodu...


Nie tak dawno temu rozebraliśmy naszą 30 letnia szopkę drewniana która na działce stała odkąd sięgnę pamięcią. Tak sie do niej przyzwyczailiśmy, ze kawałek postanowiłam zostawić ze względu na sentyment. Narazie sobie stoi taki fragment. Lubie takie rustykalne akcenty. Kiedyś zrobię sobie taki "kącik działkowca".



Od dwóch lat chodził za mną stolik ze zdejmowaną tacą. Wszystkie na allegro, które widziałam były albo bardzo drogie albo taca była zbyt małych rozmiarów. Czekałam, czekałam z nadzieja ze coś wreszcie trafie odpowiedniego pod każdym względem. Aż któregoś pięknego dnia zupełnym przypadkiem trafiłam na to co chciałam. Cena bardzo przystępna, porządne egzotyczne drewno, rozmiary spore-czyli wszelkie kryteria spełnione. Ale najlepszy w tym wszystkim był opis tego przedmiotu na allegro-po prostu sprzedający nazwał to cudo " stołek barowy". No pod takim hasłem to nigdy bym go nie znalazła.
Ale może właśnie tak to miało być-stolik na mnie czekał pod zaszyfrowanym opisem :-)


i stoliczek także został ozdobiony napisem...ale prawda ze jest teraz taki bardziej swojski :-)


Poniżej prezentuję Wam stolik -tac,e który zrobiłam wespół zespól z moim małżem jako prezent dla mojej siostry. Ja wymalowałam tace , mój maż zrobił nóżki i prezent zachwycił swoją właścicielkę :-).
Miałam zamiar zrobić sobie taki sam ,ale jak trafiłam ten wcześniej prezentowany to odeszłam już od tego pomysłu. Oba rożne ale oba jak dla mnie piękne.


Taka tacę zmalowałam koledze z pracy...




a taką obdarowałam moją super sąsiadkę...

myślę, ze to jeszcze nie koniec-dopiero się rozkręcam :-))

pozdrowionka dla wszystkich

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...